Nie wszyscy psychopaci to mordercy, ale mój były mąż okazał się mordercą i trafił do więzienia. Na szczęście nie ja padłam ofiarą, tylko kolejna kobieta, która wpadła w jego sidła. Ludzie często nie rozumieją, co kobiety widzą w tych mężczyznach. Te toksyczne związki… Czemu ona go po prostu nie zostawi? To jest bardziej skomplikowane niż się wydaje. Postaram się w skrócie wyjaśnić, jak to wyglądało z własnego doświadczenia i wielu mądrych książek, które przeczytałam, po tym jak odeszłam od męża. Męża, którego kochałam nad życie. Dobrze, że tylko w przenośni!
Po pierwsze, psychopata i ofiara, przyciągają się jak magnes. Jakby tak w jednej sali było 100 obcych sobie osób i jedna z nich była klasyczną ofiarą, a jeden(a) psychopatą(ką) gwarantuję, że po kwadransie staliby obok siebie i rozmawiali. Psychopata obdarza swoją ofiarą ogromną sympatią, to jest zawsze miłość od pierwszego wejrzenia, uwielbienie z jakim ofiara nigdy jeszcze się nie spotkała. Nagle jest ktoś, kto ją chwali, lubi w niej wszystko, jest czuły i troskliwy. Zadaje jej 1000 pytań, lubi słuchać, jak ona opowiada. Chodzący ideał. Ja dziś wiem, jakie to naiwne, ale musicie zrozumieć, że do tanga trzeba dwojga. Ofiara jest osobą z ogromnym deficytem miłości i z reguły niskim poczuciem własnej wartości. Tak więc wszystko co oferuje psychopata, jest lekarstwem na całe zło. Wymarzony partner.
Psychopata karmi swoją ofiarę ogromną miłością i gdy tylko uzależni się ona od tego niewiarygodnego szczęścia, to okazuje się, że jak ryba połknęła haczyk, a psychopata jak wędkarz zaczyna kręcić kołowrotkiem wędki i ciągnie w swoją stronę. To powolna gra i dobry psychopata rozgrywa ją po mistrzowsku, trochę szarpnie w swoją stronę, trochę popuści. Bada grunt, na ile może sobie pozwolić. Gdy tylko zauważy, że ofiara może uciec, natychmiast uruchamia wzmożone karmienie miłością i tak ta gra toczy się dalej. Oczywiście, różni są psychopaci i różne ofiary, tak więc metody oraz czas trwania związku będą różne, ale schemat zawsze ten sam. Ja wytrzymałam 14 lat. Z czasem zmęczyłam się tymi gierkami, niektóre mechanizmy zaczęły się powtarzać i to wzbudziło moje podejrzenia. Jego desperackie – Jak odejdziesz to się powieszę? Zamiast chwytać mnie za serce (jak na początku – jeny jak on mnie kocha), zaczęły mnie irytować. Po prostu przestałam wierzyć w te wszystkie bajki. Jednego dnia jestem królową, drugiego ścierwem. Przecież to można zwariować i właśnie dlatego odeszłam, bo stwierdziłam, że dostaję jakiegoś rozdwojenia jaźni. Do tego z bardzo pracowitego ziomka, nagle, nie wiem nawet kiedy, zrobił się leń i pijus. Ja utrzymywałam nas wszystkich, do tego jak dzielny rycerz z impetem rozwijałam swoją firmę i udawałam supermamę.
Ale to jeszcze nie koniec, bo przecież został syn. Syn o silnym spektrum autystycznym i jak się okazało później, także psychopata. Im bardziej syn dorastał, z przerażeniem obserwowałam te same zachowania co u ojca. Manipulowanie emocjami, wymuszanie. Ty już mnie nie kochasz – to było jego ulubione. Zawsze wiedział, jak zadać mi ból. Będąc gdzieś wśród obcych ludzi, ni z gruszki, ni z pietruszki, potrafił wystrzelić: A pamiętasz jak dziadek cię pobił? Wyobraźcie sobie spojrzenia mam na placu zabaw… Chodź Jasiu pójdziemy do domu. Miał kilka takich numerów popisowych. Jaki był cel tego działania? Upokorzyć mnie, przy innych. Żaden psycholog nic mądrego mi nie doradził. Traumatyczne doświadczenia. Minie z czasem. Dupa. Z czasem było tylko gorzej. Niesamowite, że to tkwi w genach, od dziecka! Będąc już dużo bardziej świadoma, starałam się, nie dać wciągnąć w te gierki, wyznaczać granice, tłumaczyć.
W wieku 15 lat, syn sam zaczął zauważać swoją odmienność. Zaczął zadawać pytania, przy których stawało mi serce. Mamo ja nie mam współczucia, czy to źle? Jakbyście odpowiedzieli na takie pytanie? Oczywiście znając jego ubogą sferę emocjonalną, tak dobrze sformułowane pytanie, świadczyło też o wysokiej inteligencji i analizie. Spytałam więc: Czy jakbym ja umarła, byłoby ci smutno? Cisza. Widać, że się zastanawiał. Czyli tam w środku nie ma nic. A może jest przekorny i nie chce powiedzieć. W końcu zawsze lubi mi dokuczać. Zadałam więc drugie pytanie: A gdyby tak zginęła Lola (nasz piesek, z którym zaczął nawiązywać dobre relacje) byłoby ci smutno? Nie wiem – odpowiedział bez zastanowienia. – Już nie chcę rozmawiać.
Osoby, które znają moją historię wiedzą, że sunia przypłaciła to życiem. Syn nie powiedział, dlaczego to zrobił, jedyne co wyznał to, że planował to od wielu miesięcy. Czyżby zabił psa, aby sprawdzić, czy coś poczuje? A może zabił z zazdrości? Wielokrotnie powtarzał, że kocham tego psa bardziej niż jego. To była jego ulubiona śpiewka, odkąd pies pojawił się w domu. Chcę mieć ciebie na wyłączność, to typowa cecha psychopatów. On zresztą zawsze chciał to czego nie było. Jak byłam z nim sama i nie byłam jeszcze gotowa na nowy związek, ciągle wiercił mi dziurę w brzuchu – szukaj nowego taty, szukaj taty. Jak po paru latach znalazłam, to czemu nie możemy być sami, było nam tak dobrze, gdy byliśmy sami. W rzeczywistości poświęcałam mu więcej czasu niż poprzednio, bo nie chciałam, żeby czuł się mniej ważny. Efekt odwrotny.
Psychopaci często żywią się cierpieniem innych, a już największą radość sprawia im cierpienie bliskich. Zwróćcie uwagę, że klasyczny psychopata jest miły dla wszystkich dookoła z wyjątkiem ofiary. Przypomnijcie sobie wiadomości o jakieś tragedii domowej. Taki dobry sąsiad. Sumienny pracownik, nie mogę uwierzyć, że zabił swoją żonę i dzieci. Mój były mąż i syn, także są wzorowymi obywatelami. Taki uczynny, taki dobrze wychowany. Nawet jak syn trafił do ośrodka, to słyszałam same superlatywy. O ironio!
Mój syn zdecydował, że nie chce mieć ze mną kontaktu i mimo, że miał dopiero 16 lat, w UK jego zdanie jest ważniejsze i święte. Wiem, że jest to jego kolejne świadome zachowanie, aby mnie ukarać. Abym do końca życia żyła w cierpieniu. A figa z makiem. Nie dam się, będę na przekór starała się z całych sił być szczęśliwa. Na tyle ile się da. On zawsze będzie w moim sercu. To serce zawsze będzie złamane, ale nadal bije. Stracić dziecko, to dla matki tak jak stracić kończynę, ale tak jak ludzie, którzy stracą nogi uczą się jeździć na wózku, tak i ja uczę się żyć na nowo.
Jeśli podoba Ci się to co piszę, wrzuć coś do mojej skarbonki. Miło też będzie, jeśli zostawisz komentarz i polecisz tę stronę znajomym. Możesz subskrybować ten blog, aby nie przegapić kolejnych wpisów. Nie martw się, nie piszę zbyt często ;p
Często oglądam ID, na którym pokazują życie z potworem i wiem z tych programów jak to działa.
Niestety, masz 100% racji. Ja znaczną część mego dzieciecego życia obserwowałam zachowania ofiary ( mojej mamy) I psychopaty ( ojczyma). Nie jest to łatwe ani miłe i zostawia piętno. Polska lat 80tych też nie była pomocna.
A co do genów to rzeczywiście coś w tym jest.
Dlatego podziwiam i gratuluję.
Dziękuję za Twój komentarz. Nie łatwo nam sięgać do przeszłości, jednak ważne jest abyśmy mówili otwarcie o trudnych sprawach. Pozdrawiam ciepło.
Byłam z takim człowiekiem rok, chciał mi nawet wmówić, że mam schizofrenię. Zostawiłam go bez skrupułów, groził mi, policja była w to zaangażowana, leki uspokajające. Nie da się żyć z takimi ludźmi.
Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią…
Życzę wszystkiego dobrego xxx
To przypomina mi film Musimy porozmawiać o Kevinie tylko jednak wersja soft, zginął „tylko” piesek.. bardzo wspolczuje. Jestes dzielna i mądra!
To wszystko było jak film, tylko niestety w realu. Przekopałam internet wzdłuż i wszerz i znalazłam mnóstwo historii, każda nieco inna od innej, ale wszystkie przerażająco tragiczne. Lola była niesamowitym psem, i naprawdę straszna szkoda, ale tak jest ta myśl, że być może tylko pies stracił życie… Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.
A to nie był przypadkiem osobnik z borderline ?
bardzo prawdopodobne
Nawet bardziej niż prawdopodobne. To początkowe bombardowanie miłością i wszystko później co piszesz to klasyczny borderline. Współczuję – ja wytrzymałem z borderką 5 lat
Zobaczyłam Panią dziś w TV i od razu poczułam wielką bliskość – nie myliłam się. Po przeczytaniu Pani historii już wiem dlaczego. Bardzo współczuję tak dramatycznego związku, jestem pod wielkim wrażeniem Pani siły podnoszenia się – chciałabym sama poznać tajniki tej sztuki. Sama wychodzę z długoletniego toksycznego i przemocowego związku z narcyzem, więc wiem co Pani mogła przeżywać w swoim. Mam podobne wątpliwości dotyczące mojego syna – czuję się jakbym cały czas siedziała na bombie i czekała na eksplozję. Niesamowicie wykańcza ta niepewność mimo uspokajania się farmaceutycznego, psychologicznego i praktykom medytacji i różnych ćwiczeń fizycznych.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dalszego zarażania tym spokojem i ciepłem z podróży ?
Proszę bądźmy na ty 🙂
Dziękuję, że dzielisz się z nami swoją historią. Niestety geny pierwotne są bardzo silne i mimo umiejętnego wychowania, nie zawsze wszystko da się ,,naprawić”… to jakby osobie niewidomej mówił patrz! Gdy mój syn dorastał i mówiłam o swoim problemach wychowawczych, nikt mnie nie rozumiał. Odmówiono nawet zdiagnozowania go. Być może gdyby był w rękach specjalistów wszystko potoczyłoby się inaczej.
Życzę Ci dużo wytrwałości, ufaj sobie i swoim przeczuciom.
Pchaj do Przodu Kochana ***
żylam podobnie 7 lat.
Potem rok osobno, wyrzuciłam go z domu.
Znalaz nową ofiarę, oczywiście ja o tym nie wiedziałam.
Przez rok żył na dwa fronty.
Ją poinformowałam o tym fakcie.
Nie wiem czy są razem. Pewnie tak bo trudno nie ulec jego błaganiom.
Ale posmakuje tego miodu.
Ja jestem zastraszana przez niego.
Ale już się nie boję.
Pcham do przodu
Brawo, tak trzymaj!
Ściskam mocno 🙂
Jejku jak sobie z tym wszystkim poradzić? Po 11 latach i 7 lat małżeństwa, mąż odchodzi zostawiajac mnie i dwójkę dzieci. Przez te wszystkie lata myślałam ze to ze mną jest coś nie tak, on tylko potwierdzał…jak wyleczyć się z uczucia, które pozostało i jak zapomnieć? Pomóżcie…
Moja Droga, to długi i bolesny proces, ale jest to możliwe. Ja też bardzo kochałam mojego męża i odeszłam dopiero po 14 latach. Rozmawiaj ze sobą i pamiętaj, że stan w którym teraz jesteś jest przejściowy. Później będziesz wdzięczna, że uwolniłaś się z takiego toksycznego kołowrotka. Pchaj do Przodu!
Dziękuje Ci serdecznie za odpowiedz!