W Bułgarii spędziliśmy aż 6 tygodni, zatrzymując się to tu to tam. Nie mieliśmy dużych oczekiwań, stąd większa radość jak udało się znaleźć fajne miejsca. Podróżujemy własnym samochodem i śpimy zawsze na dziko. Nasze miejscówki z pinezkami w osobnym poście. To okazało się super łatwe i przyjemne w tym przyjaznym kraju. Natomiast jeśli chodzi o zwiedzanie, to po raz kolejny przekonaliśmy się, że miejsca opisywane w przewodnikach nie zawsze zachwycają, a te których tam nie ma lub są opisane zdawkowo są naprawdę godne uwagi. Dlatego zawsze staram się rzetelnie opisać co warto zobaczyć, choć oczywiście to wszystko kwestia gustu.
Na pewno, nie warto jechać do Sofii. Byliśmy i tak szczerze, zmarnowany dzień. Te kilka zabytków, które tam jest do zobaczenia, nie zrobiły na nas wrażenia, a reszta miasta jest po prostu mało atrakcyjna. W dodatku wszystko jest rozstrzelone po całym mieście, przeciskasz się przez to ruchliwe miasto, krążysz godzinę aby zaparkować, a potem lipa. Potem z nadzieją jedziesz na drugie miejsce, a tam to samo. Nie popełniajcie tego samego błędu, jest dużo ciekawszych miejsc.
Bułgaria to nie tylko Złote Piaski czy Słoneczny Brzeg. Jeśli moglibyście zobaczyć tylko jedno miejsce w Bułgarii, to zdecydowanie polecam Płowdiw (Plovdid). Więcej o tym przepięknym, pełnym historii i zabytków mieście napisałam w osobnym poście, link na dole strony. Tam znajdziecie również link, do krótkiego artykułu o magicznym miejscu jakim jest Bełogradczik. To właśnie dzięki temu miejscu przyjechaliśmy do Bułgarii ponownie.
Większość wiosek i miasteczek jest bardzo zaniedbana, dosłownie obraz nędzy i rozpaczy, ale jest kilka perełek. Oczywiście nie udało nam się zobaczyć wszystkich, ale z tego co widzieliśmy gorąco polecam Kopriwszticę i Trjawnę. Kopriwsztica (Koprivshtitsa) to żywe miasto skansen. Jak dla mnie to wioska, ale oficjalnie jest miastem. Mieszka tu około 2700 osób. Najpiękniejsze jest to, że cała, ale to cała miejscowość jest zachowana w tradycyjnym stylu. Pięknie zdobione, tradycyjne domy w różnych kolorach. Kilka z nich to mini muzea, można wejść do środka i zobaczyć oryginalne wyposażenie bułgarskich domów. Do tego pięknie zadbane trawniki i skwery, normalnie jakbyśmy przenieśli się do innej krainy. Warto zagłębić się w drobne uliczki, aby poczuć prawdziwy klimat. Kopriwsztica leży zaledwie 100km od Sofii, dojazd może być wyzwaniem, zależy z której strony będziecie jechać. Od strony Sofii jest OK, jadąc z południa nawigacja może Was poprowadzić przez górzysty teren.
Trjawna (Trjavna) znajduje się niemalże w samym środku Bułgarii, tuż obok Wielkiego Tyrnowa (Veliko Tyrnovo), którego nie polecam!!! Tu również droga, nie jest najłatwiejsza, szczególnie ostatni odcinek serpentynami, ale warto zadać sobie ten trud. Trjawna to spore miasteczko i w większości mało ciekawe, ale za to jego stara część jest przeurocza. Tu dla odmiany znajdziemy domy w stylu otomańskim. Wszystkie białe z ciemnymi ramami okien i unikatowymi dachami pokrytymi dachówką z łupanego kamienia. Do dwóch takich domów można wejść i pozwiedzać, są też dwa małe muzea, jak ktoś lubi. Uliczki są schludne, pełne stylowych sklepików z pamiątkami, knajpek i restauracji.
Nesebyr czy Sozopol, oto jest pytanie? Te dwie nadmorskie miejscowości konkurują o względy turystów. Trudno zdecydować, które ładniejsze. Na pewno w Sozopol są ładniejsze plaże i wydaje mi się lepsze widoki na i ze starego miasta. Jednak denerwował mnie tam dość duży ruch i hałas. Stare miasto w Nesebyr (Nesebar) jest spokojniejsze, bo wjazd samochodem tylko za okazaniem specjalnego pozwolenia. Zresztą niektóre uliczki są nawet za wąskie dla nowoczesnych pojazdów. Dzięki temu spacer zyskuje smaku, jest ciszej i bardziej kameralnie. Jak dla mnie, to w obu miejscach było za mało starych, autentycznych domów i czasem pojawiały się jakieś szpetne budynki zupełnie bez stylu. Jednakże, jeśli miałabym przyjechać na urlop do Bułgarii, to wybrałabym jedną z tych dwóch miejscowości. Zarówno Nesebyr jak i Sozopol są dziś ogromnymi ośrodkami turystycznymi. Bardzo dużo tu nowych hoteli i gustownych kompleksów. Z pewnością, każdy znajdzie tu coś odpowiedniego dla siebie.
Ostatnia rzecz, która nie jest może najładniejsza, ale ciekawe doświadczenie, to baseny solankowe w Burgas (w Warnie też są, ale mniejsze). To największe naturalne SPA w Bułgarii. Tuż nad morzem, w południowej części jeziora Atanasovsko, zostały utworzone płytkie baseny z wodą solankową i pełnymi minerałów leczniczymi błotami. Zarówno widok, jak i zapach są odpychające, ale wrażenia niezapomniane. W basenach z solanką woda ma taką wyporność, że nie da rady zanurzyć całych kończyn. Choćby nie wiem jak się starał, wystają zabawnie ponad powierzchnię wody. Gwoli ścisłości dodam, że baseny to tak szumnie powiedziane, porobione są po prostu takie grodzie z desek. Za te przyjemności zapłacimy 2 lewa, czyli około 5 zł. Tyle radości, za tak niewiele.
Z pewnością Bułgaria jest warta odwiedzenia i warto zobaczyć więcej niż jedną miejscowość. Cały kraj dźwiga się z pokomunistycznej szarzyzny, w jednych miejscach szybciej, w innych wolniej. Przed przyjazdem lepiej mieć realne oczekiwania, to nie Włochy czy Chorwacja, ale moim zdaniem warto tu przyjechać. Jadąc samochodem, trzeba nastawić się na niewygodę, większość dróg jest w fatalnym stanie. Do zwiedzania niektórych miejsc przydadzą się dobre buty, bo kamienne drogi na starówkach, raczej trudno pokonywać w klapkach. Będzie mi milo jak zostawicie komentarz i poczytacie inne wpisy na moim blogu.
Tuż obok Triawni jest wieś Bożency. Jeździłam tam z mężem do domu plastyka. Przepiękna o ile ciągle jeszcze nie zniszczyła jej turystyka. W tym samym rejonie znajduje się miasto Gabrowo godne uwagi.( pierwsze gimnazjum w Bułgarii. Stary ośrodek przemysłu tkackiego. Miasto zaprzyjaźnione z naszą Łodzią). Gabrowo ma piękny skansen. W pobliżu żeński zabytkowy monastyr. Wszystkie te miejscowości przepięknie położone.
A na marginesie – nie chwaliłabym się spaniem na dziko, a już z pewnością wjazdem samochodem na plażę. Czy byłoby to miłe widziane w Polsce?
Dziękuję za dalsze polecenia, jak będziemy jeszcze w Bułgarii, chętnie tam zajrzymy.
Śpimy na dziko tam, gdzie jest to dozwolone. W Polsce nie wolno wjeżdżać na plaże, więc tego nie robimy, ale jest wiele krajów, które ma do tego specjalnie wyznaczone plaże.