Odkąd żyjemy w naszym mobilnym domu, budzę się wcześnie rano, z reguły jest jeszcze ciemno. Jestem spokojna, nawet jeśli śniły mi się złe rzeczy. Sprawdzam która jest godzina i zastanawiam się chwilę, czy już wstać czy nie. Czekam na wschód słońca, codziennie staję przed namiotem i napawam się każdą chwilą. Nic nie zakłóca spokoju jestem tylko ja i natura. Szum fal, śpiew ptaków lub idealna cisza, zależy od dnia i miejsca, ale zawsze jest pięknie.
Najpiękniejsza jest świadomość, pełnej kontroli nad swoim życiem. Możliwości robienia tego co chcesz robić. Czas to najcenniejsze co mamy, ilu z nas wykorzystuje go rozsądnie. Myśli spokojnie przesuwają się w mojej głowie jak obłoki na niebie. Nie kłębią się już tak jak kiedyś, nie dając spokoju. Jedna za drugą, powoli, wchodzą do głowy, a potem zeń wychodzą. Jakby nic nie miało znaczenia, jest tylko tu i teraz.
Każdy, kto choć raz przeżył kryzys lub traumę, wie jak trudno jest się otrząsnąć, jak trudno wrócić do normalności i jak bardzo pragnie się spokoju umysłu. Żeby ta głowa przestała już myśleć, ale nie da się myślenia wyłączyć. Ono zawsze nam towarzyszy, może doprowadzić do szału albo dawać ukojenie. Wszystko zależy od okoliczności i tego co my zrobimy z daną sytuacją. Gdy zdarzy się coś strasznego, nasz świat staje w miejscu, ale tylko na krótki moment. Życie bezlitośnie toczy się dalej, mimo że nie jesteśmy jeszcze gotowi. Nie zdążyliśmy przetrawić, tego co nam się przydarzyło. Nie wiemy co będzie dalej, a tu trzeba iść do pracy, trzeba zrobić jeść, czy uprać ubrania. To wszystko wydaje się takie bez sensu, a jednak trzeba to zrobić, więc robimy, mechanicznie jak nakręcana lalka. Dzień dobry do sąsiada i jeszcze wklejamy sztuczny uśmiech, może nie zauważy i nie będzie pytał. Tak jest łatwiej.
Czas leczy rany, to prawda, ale tak jak rany fizyczne, rany emocjonalne potrzebują czasem lekarstwa. Nie, nie takiego syntetycznego, choć niektórym te pomagają, ale duchowego. Czy zmiana otoczenia może być takim lekarstwem? Już za czasów średniowiecza, na złamane serce odsyłano młodzieńców na wizytę do dalekiej ciotki, a panny do klasztoru. Czas robi swoje… nie, nie zapomnimy o tym co się stało, ale nauczymy się z tym żyć. Z dala od swoich codziennych problemów, jest łatwiej nabrać dystansu. Nowe doznania zajmują głowę i nie ma już tam tyle miejsca na rozpamiętywanie.
Wiem, nie każdy może rzucić wszystko i wyjechać, ale każdy z nas może coś w swoim życiu zmienić. Zmienić pracę, zmienić mieszkanie, przeprowadzić się do innego miasta. Tak, na początku może być ciężko, ale w długim rozrachunku wyjdzie to na dobre. Ja zrobiłam tak kilka razy i za każdym razem jedyne co żałowałam, to że zrobiłam to tak późno. Doświadczenia kształtują nasz charakter, podróże uczą, a czas goi rany. Dobrze jest żyć w zgodzie ze swoim wnętrzem, cenić każdy dobry dzień, a zły przyjąć jako lekcję od życia. Widocznie tak miało być i lepiej się z tym pogodzić, niż walczyć. To co się stało, się nie odstanie i ciągłe myślenie o tym to jak rozdrapywanie ran. Lepiej ruszyć do przodu i brać życie jak leci, akceptować wszystko co los rzuca nam pod nogi, choć czasem jest ciężko, czasem niesprawiedliwie. Bądź jak wielkie drzewo, które choć jest twarde, ugina się pod silnym wiatrem, ale nie daje się złamać.
Przeczytaj także…
Jeśli podoba Ci się to co piszę, wrzuć coś do mojej skarbonki. Miło też będzie, jeśli zostawisz komentarz i polecisz tę stronę znajomym. Możesz subskrybować ten blog, aby nie przegapić kolejnych wpisów. Nie martw się, nie piszę zbyt często ;p
I enjoy looking through a post that will make men and women think.
Also, many thanks for permitting me to comment!
Thank you Aurelia, glad you enjoy reading. 🙂
I love when people comment :))
Wish you all the best :)))